Jaka jest szansa, że książka o statystyce będzie wciągająca, zabawna, przystępna i tak ciekawa, że po jej przeczytaniu z własnej woli zajrzy się pod wszystkie linki podane w przypisach? Optymistycznie rzecz biorąc, pewnie jedna na milion. Jak jednak świetnie wiedzą czytelnicy Świata Dysku Terry’ego Pratchetta, szansa jedna na milion sprawdza się w dziewięciu przypadkach na dziesięć. I książka statystyczki Janiny Bąk, szerzej znanej jako blogerka Janina Daily, nie jest tym dziesiątym przypadkiem.
Kto kiedykolwiek czytał bloga albo wpisy w social mediach Janiny Bąk, ten wie, że posiada ona lekkie pióro i poczucie humoru, a z obu czyni użytek, by opowiadać między innymi o swoim życiu rodzinnym i zawodowym czy komentować rzeczywistość społeczną. Teraz postanowiła opowiedzieć więcej o samej dyscyplinie stanowiącej przedmiot jej naukowych zainteresowań i trochę ją odczarować w powszechnym odbiorze. Statystycznie rzecz biorąc ma czytelnika zapoznać z podstawami statystyki, a jednocześnie go nią zgrabnie oczarować.
I to się udaje, tytuły rozdziałów są zabawne, intrygujące i pozostają w ścisłym związku z ich treścią (Czy na imieniny kupić czekoladki, czy kokainę? albo Dlaczego koń i szop pracz nie dostały doktoratu?), same rozdziały niedługie i konkretne, pojęcia teoretyczne zostają opisane w dowcipny i przystępny sposób oraz zilustrowane niebanalnymi praktycznymi przykładami, w tym m.in. opisami eksperymentów, co bardzo ułatwia zrozumienie. Oprócz tego w narrację wplecione zostają charakterystyczne dla autorki osobiste anegdoty, m.in. z zajęć ze studentami irlandzkiego Trinity College, co, w połączeniu z fenomenalnymi ilustracjami Beaty Smugaj znanej z Lisich Spraw, pozwala w zasadzie zapomnieć, że obcujemy z literaturą naukową. Takich pozycji popularnonaukowych rodzimych autorów mamy zdecydowanie za mało. A, jak widać, można pisać o ważnych rzeczach zarazem zajmująco, zrozumiale i niekoniecznie ze śmiertelną akademicką powagą. Nauka natomiast może przystawać do życia i mieć jakieś praktyczne zastosowanie. Niesamowite.
Osobny akapit wypada poświęcić przypisom, bo stanowią znaczną wartość dodaną, nie tylko ze względu na styl i treść, kojarzące się jednoznacznie właśnie z Pratchettem, ale też dlatego, że często odsyłają czytelnika do dodatkowych materiałów (filmików, wykresów, danych, opisów eksperymentów) w sposób, któremu trudno się oprzeć. Bo kto by nie chciał zobaczyć owcy miziającej prezydenta USA albo sprawdzić, czy spożycie sera koreluje z prawdopodobieństwem zgonu na skutek zaplątania się w kołdrę? No właśnie.
Warto sięgnąć po Statystycznie rzecz biorąc, bo w tym unikalnym pudełku czekoladek martwy łosoś sąsiaduje z chicagowskimi gangsterami, a biszkoptowy labrador uczy nas prawidłowego wyliczania średniej arytmetycznej. Takie rzeczy tylko u Janiny.
P.S. Kupcie ją. Nie Janinę, tylko książkę o statystyce, którą tak zgrabnie napisała.
Jak pewnie powiedziałby Sheldon Cooper, statystyka to nie nauka, ale zainteresował mnie związek sera z morderczą kołdrą. Zerknę 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nieprzypadkowo się wzmianka o nim znalazła w tekście! A książka jest naszpikowana takimi ciekawostkami jak prosię pieczone kaszą, tak że rozczarowania raczej nie będzie:)
PolubieniePolubienie
Dzięki za recenzję – jestem z branży, tłumaczenie związanych z nią tematów osobom spoza niej nie jest najprostsze; może podpatrzę u Janiny kilka sposobów i ukradnę niektóre anegdoty 😉
PolubieniePolubienie
O, to jest kopalnia anegdot:))
PolubieniePolubienie