Postawiłam tutaj spartańską wersję Na ostrzu siekiery 2.0, bo, bądźmy szczerzy, oryginał nigdy jakimiś wodotryskami nie powalał i też powstał ponad 13 lat temu na gotowym szablonie Bloxa. Jeśli ktoś jest nowym czytelnikiem, może sobie przejrzeć dawne wpisy i zorientować się, czy odpowiada mu mój sposób pisania o kulturze. Wpisy przeniosły się z Bloxa bez komentarzy, a co więcej, część jest niewyjustowana i zanosi się na to, że będę to musiała poprawiać ręcznie i pojedynczo, co pewnie zajmie kolejnych 10 lat. Ponoć powinny być dostępne działania masowe, ale albo mam większe problemy ze wzrokiem, niż zakładałam, albo darmowa wersja WordPressa tej opcji nie oferuje. A skoro przez ponad 13 lat nie dołożyłam do tego interesu ani złotówki, to nie zamierzam teraz zaczynać. Ale może zacznę dodawać do wpisów jakieś ilustracje – całkiem wystarczająca rewolucja jak na nowy początek.
A dawni czytelnicy, mam nadzieję, jakoś tu trafią (pewnie z Bloxa, gdzie pojawi się za moment stosowana informacja o nowym adresie). Zachęcam też zaprzyjaźnionych blogerów, podobnie jak ja wyproszonych z Bloxa, by w komentarzach pod tym postem wrzucali swoje nowe adresy – dzięki temu się nie pogubimy:)
Komentarze ustawiłam w sposób maksymalnie otwarty, wystarczy podać nicka i maila (który nie będzie publikowany). I oby nam tu było tak przyjemnie, jak w poprzednim miejscu, czego sobie i wszystkim czytającym serdecznie życzę.
Tytułem zachęty nadmienię, że na liście zaległych tytułów do opisania, którą planuję sukcesywnie niwelować, znajdują się: Przebudzenie Lewiatana, Czerwień kości, Nie ma, Cokolwiek wybierzesz, Jeden z nas: Opowieść o Norwegii, Bez śladu, Kolacja, Psy ras drobnych.
Otwieramy nowy, oby jeszcze lepszy, rozdział.