High five

Dzisiaj mija pięć lat od założenia tego bloga. Dwa dni temu obiecałam sobie nie zapomnieć i tym razem się udało:) To było zdecydowanie najciekawsze pięć lat w moim dotychczasowym życiu, także dlatego, że pod pewnymi względami najtrudniejsze.
Ale przeważały dobre chwile, a blog (zwany przez niektórych internetowym pamiętniczkiem) nierozerwalnie zrósł się z codziennością.
Ostatnimi czasy piszę rzadziej, średnio raz na tydzień, bo i jakoś trudniej mi znaleźć tematy warte więcej niż kilku zdań, ale może spróbuję temu zaradzić, oswajając ideę krótszych notek:) A może nie. To jest właśnie fajne w blogu, ze może się zmieniać i być taki, jak się aktualnie chce.
Jak mi się w końcu uda znaleźć robotę, to pewnie dojdą narzekania na robotę:)
Te pięć lat to prawie całe studia, dwie przeprowadzki, dwie magisterki, dwa poważne problemy i masa małych radości, takich jak dobre książki, ciekawe filmy czy po prostu fajne dni.
To także ponad 1800 komentarzy i jakieś (moim zdaniem i na moją miarę – statsy mam tylko za ostatnie 3 lata, ale pokazują 45353) dzikie mnóstwo wejść, jak na taką zwykłą, prywatną, w dodatku niezbyt systematyczną myślodsiewnię.
To jak, pijemy za błędy na górze i jeszcze lepsze rezultaty następnej pięciolatki?:)