Orkan – drugie uderzenie

Wspominałam tu już kilkakrotnie w słowach raczej pochlebnych, a że ostatnio czytam po raz drugi Panią Dobrego Znaku Kresa, a wcześniej czytałam cosik przedpremierowego, to, celem przerwania ciszy w blogowym eterze, wrzucam wrażenia z jego drugiej powieści – Dzikiego Mesjasza. Różni się on od debiutanckiej Głową w mur pod wieloma względami, nie zawsze na plus (zwłaszcza wyłożenie "kawy na ławę" w jednej partii dialogowej zakończenia, w najgorszym stylu Krajewskiego z Głowy Minotaura, zapisać trzeba po stronie minusów). Ale i plusów – warstwa narracyjna! – jest sporo. Dość, by kibicować autorowi, bo widać, że ostatnie, czego chce, to stanie w miejscu.Ciąg dalszy programu nastąpi niebawem (a przynajmniej taką mam nadzieję, muza niełaskawa ostatnimi czasy).