Dziewczyna z tatuażem

Idę dzisiaj, po seansie uzupełnię tę notkę. Wstępnie trochę się martwię, że Lisbeth nie pasuje. Szwedzkiej wersji jeszcze nie widziałam.
Dawno tak nie czekałam na żaden film. Panie Fincher, proszę mnie nie zawieść.
Po.
Podobało mi się bardzo. Co prawda Fincher zrobił Larssonowi przysługę, bo powycinał większość żenujących podbojów seksualnych Mickego i obsadził w tej roli Craiga, przez co Zimny Sztokfisz nie był taki zimny…ale nie bądźmy drobiazgowi:)
Już sekwencja otwarcia nastawia pozytywnie do całości. A dalej jest bardzo po Fincherowsku, choć, poza wątkiem Harriet, wiernie w stosunku do literackiego pierwowzoru.
Ale te szczegóły, szczególiki. Tu rekwizyt, tu zbliżenie, tam motyw muzyczny.
Bjurman tak obleśny, jak trzeba. Lisbeth idealna, przynajmniej wg moich wyobrażeń (z tego miejsca odszczekuję wcześniejsze zastrzeżenia).
Dłużyzn nie ma, a w książce były, oj były. Zatem jest to jeden z tych bardzo rzadkich przypadków, kiedy film jest lepszy od powieści, na której go oparto.
Polecam. I trochę mi wstyd, że wątpiłam w Finchera.