Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść…

David Shore jednak najwyraźniej tego nie wie, gdyż, co w końcu potwierdzono, będzie kolejny sezon House’a. Wilson i Foreman podpisali już nowe kontrakty.

Obiecywałam sobie nie rozpisywać się już więcej o tej żenadzie, bo, jak ustaliliśmy w okolicach odcinka ze skokiem z balkonu, zasadniczo szkoda słów. Ale nie mogę, po raz kolejny po prostu nie mogę się powstrzymać.
Odcinek The fix, w którym najpierw sugeruje się widzowi, że Greg wali heroinę, a potem okazuje się, że to substancja na regenerację mięśni, testowana na szczurach (Joanka zapewne miałaby na ten temat swoje zdanie), przekonał mnie, że twórcy jeszcze nie skończyli procesu destrukcji czegoś, co przez pierwsze 3 sezony miało jakość bezkonkurencyjną.
I że jednak może być coś gorszego niż Huddy.
Natomiast płyty Hugh Lauriego, Let them talk, z coverami bluesowych klasyków, słucha się dla odmiany bardzo przyjemnie.

Niech mnie ktoś przytuli, tak spartolić taki serial:(