Herbert się w grobie przewraca

Tak sądzę w każdym razie. Mnie się nóż w kieszeni otworzył, kiedy miłośnicy poezji Herberta poparli Jarosława Kaczyńskiego, jako jedynego (ich zdaniem) polityka swoją działalnością urzeczywistniającego wartości najistotniejsze dla ich idola. Zacytowali przy tym – jakże oryginalnie! – fragment Przesłania Pana Cogito.
Brzydzi mnie po prostu łączenie poezji z polityką. To są dwa światy skrajnie odrębne. I nie chodzi tu o to, czyjej poezji z czyją polityką. Choć poezja Herberta jest wielka, wartościowa i głęboko osadzona w kulturze, uniwersalna. Nie powinna być spłycana w taki sposób.
Dziwi mnie tylko, że taka oczywista oczywistość nie przeszła przez myśl jej tak zwanym miłośnikom.

***
Aktualnie czytam Światło Harrisona, stąd przerwa w w notkach literackich. Jest inne niż Viriconium, choć powiedzieć, że je rozumiem, to grubo przesadzić. Ale zaczęłam w sobotę i zbliżam się do połowy (ambitny plan to skończyć jutro…). Się podzielę polekturową refleksją.