Don Draper – charming son of a bitch

Meet Don Draper, Ladies and Gentlemen:)

Moja przygoda z Donem, samorodnym talentem w dziedzinie reklamy, sprzedaży i kłamstwa, rozkręcała się dosyć opornie. Choć entourage przełomu lat 50 i 60 – tych w NY odtworzony został idealnie, klimat wprost zachwycał, aktorzy grali przekonująco, a i tematyka była ciekawa, to "chemię", taką prawdziwą, poczułam dopiero pod koniec pierwszego sezonu. Wcześniej serial wydawał mi się bezduszny. Bo i jest o bezdusznych, wyrachowanych, pełnych hipokryzji ludziach. Ludziach sukcesu.Tylko tacy mogą w wiarygodny sposób sprzedawać sukces innym i zarabiać w ten sposób na życie. A Don to prawdziwy tytułowy (m)ad man – człowiek znikąd, który dzięki dobrej "nawijce" zyskał wszystko, co teoretycznie było dla niego nieosiągalne: ze sprzedawcy samochodów został niezależnym (bez kontraktu!) dyrektorem kreatywnym w wielkiej nowojorskiej agencji reklamowej Sterling Cooper. Na przedmieściach aglomeracji ma domek, a w domku piękną i inteligentną żonę z wyższych sfer, którą, mimo dzielącej ich przepaści społecznej, uwiódł swym niepowtarzalnym urokiem osobistym. Do tego dwójka dzieci. Prawdziwy amerykański sen. A za kulisami masa kochanek, gotowych urozmaicić nużącą rutynę praca-dom. Na co dzień zaś wielkie napięcie, walka o klientów z grubymi portfelami, pogoń za chwytliwymi pomysłami na slogany i kampanie i strach, największy z możliwych – przed brakiem pomysłów i twórczym wypaleniem.
Don, który umie sprzedać siebie, umie sprzedać dosłownie wszystko. A jednak nie jest szczęśliwy, wciąż za czymś goni, czegoś pragnie, a fakt, że nie umie tego czego nazwać, powoli prowadzi go na skraj tytułowego szaleństwa.
Draper nie dominuje w serialu tak mocno jak np House czy Patrick Jane. Jest tu wiele istotnych postaci (jego żona, dość liczna grupa kolegów z pracy), z których każda posiada silnie zarysowaną indywidualność i własną historię. W tle króluje twist, Marylin popełnia samobójstwo, a JFK zostaje zastrzelony. Wszyscy palą jak kominy i piją bez nijakiego umiarkowania.

Polecam.

P.S. Na podstawie trzech pierwszych sezonów, obecnie trwa emisja czwartego, o którym się nie wypowiadam, bo na razie nie oglądam.