Ja kontra Pusta przestrzeń

Jest ciężko, cięęęęężko, cięęęęęęęęęęęężko… (konkurs bez nagrody: skąd pochodzi powyższy cytat?). Oraz Ja wiedziałam, że tak będzie, aha, aha, ja wiedziałam, że tak będzie (o to nie spytam, bo za łatwe).
Ale nadzieję zawsze można mieć, nie? Bo podobno umiera ostatnia. Moja wzrosła, gdy na samym początku powieści natknęłam się na jedną z bohaterek Światła – Annę, byłą żonę/ciągłą kochankę Kearneya. Wzrosła jeszcze bardziej, gdy w kolejnych rozdziałach odnalazłam poczet bohaterów Nova swing. A potem oklapła i na razie nie wstaje. Zanosi się bowiem na to, że wszystkich bohaterów zdoła wykończyć w wyrafinowany sposób Niezidentyfikowana Forma Życia, którą autor opisuje w sposób zarazem mocno niepokojący i nużący. No, trzeba sporo samozaparcia, żeby przez to brnąć. Normalnie jak fedrunek. Ale może jeszcze coś poza masakrą i narastającym poczuciem zagrożenia z tego będzie? Dam znać.
EDIT: Miałam dać znać. To daję. Nie poprawiło się. Umęczyłam wczoraj (11.02.2012) i jestem z tego powodu bardzo zadowolona, bo się nie muszę dłużej mordować. Tylko Viriconium było gorsze.