Kolejny Castor

Po dłuższej przerwie z powodów wiadomych, jak i innych, wracam do (mam nadzieję) normalnego prowadzenia bloga. Na początek kilka słów o czwartej części przygód londyńskiego egzorcysty, Feliksa C., zwanego Fixem.

Krew nie woda to zdecydowanie najmroczniejszy z dotychczasowych tomów serii, a że w poprzednich odsłonach mieliśmy torturowane i mordowane imigrantki, małe dziewczynki składane w ofierze i seryjne morderczynie szukające zemsty zza grobu, o czymś to świadczy. Powieść faktycznie dosłownie pływa we krwi, atmosfera jest ciężka, duszna i przygnębiająca i chwilami, idąc śladem bohaterów, uwięzionych na przeklętym osiedlu, człowiek ma ochotę się pociąć. Jakby mało było klaustrofobicznego blokowiska naznaczonego życiową klęską mieszkańców, dochodzą masowe okaleczenia i narastająca przemoc o zagadkowym źródle. By rozwiązać zagadkę, Castor, podejrzewany o brutalne zamordowanie prześladowcy z lat dziecinnych, musi wrócić do przeszłości i do rodzinnego Liverpoolu, choć nie ma zbytniej ochoty na sentymentalne wspominki. Jednak o tym, co zamieszkało na osiedlu, nawet demonica Juliet nie chce mówić. Czego może się bać demon, który wyssał setki dusz?

Do gęstego klimatu autor dodał (jak zazwyczaj) interesującą fabułę. Po raz pierwszy dowiadujemy się tak wiele o przeszłości głównego bohatera, a i jedna z fundamentalnych zagadek świata przedstawionego znajduje wreszcie rozwiązanie. Może i wątek, nazwijmy to, obyczajowy trąci nieco telenowelą, ale poprowadzony jest nienajgorzej – choć jak zwykle Carey ma kłopoty z niespaleniem go przedwcześnie i musi stosować chwilami mocno niezręczne wygibasy, by Castor nie dotarł do kłębka, mając w dłoniach zaledwie część nitki. Jednak odwraca uwagę czytelnika stężeniem makabry, zarówno tej fantastycznej, jaki bardziej prozaicznej, czysto życiowej.

Wolę Castora w nieco bardziej finezyjnym wydaniu (jak w Moim własnym diable – wg mnie najlepszej części), ale mocny też jest dobry, nie da się zaprzeczyć. Zirytował mnie jedynie wyjątkowo chamski cliffhanger w finale, do tej pory Carey nie pozwalał sobie na takie numery. Ale chyba jest szansa na kontynuację jeszcze w tym roku. Wyglądać jej będę z niecierpliwością.