Powrót, czyli Van Veeteren po drugiej stronie

Trzeci tom cyklu Hakana Nessera z wielbicielem wykałaczek w roli głównej, czyli Powrót, to chyba najciekawsza do tej pory odsłona pracy śledczej policjantów z Maardam.
Łączy się tutaj, w tej w sumie kameralnej objętościowo powieści, wiele istotnych wątków. Po pierwsze – pojawia się problem niesłusznych skazań, tak w wymiarze dotyczącym niedoskonałości systemu prawnego, jak i w tym, gdzie "skazującymi" są członkowie lokalnej społeczności, tym bardziej bezwzględni, im jest ona mniejsza. Fabuła ilustruje, jak łatwo wyciągać stuprocentowo pewne wnioski z całkowicie błędnych przesłanek i jak tragiczne takie "chodzenie na skróty" może mieć konsekwencje.
Po drugie, cena milczenia. A raczej cena przerwania wieloletniego milczenia dla własnego psychicznego komfortu, ulgi, jaką daje powiedzenie w końcu, po wielu latach, jak wyglądała prawda. Cenę tę, oczywiście, płaci kto inny, a nie skruszony prawdomówny. Nie zawsze lepiej późno niż wcale.
Po trzecie, czy znając sprawcę, ale wiedząc, że nie można mu niczego udowodnić, powinno się wymierzać sprawiedliwość? Gdzie kończy się zadanie policjanta?
Van Veeteren stawia czoło tym niełatwym pytaniom w momencie własnego powrotu. Do zdrowia, po operacji usunięcia nowotworu jelita grubego. Do pracy, z nowym, czy raczej gruntownie odświeżonym tym doświadczeniem zestawem aksjologicznych zasad.
Warto popatrzeć, jak sobie radzi.