A godne polecania.
I od razu przykład, jak to człowiek czasami sam siebie zaskakuje. Friday night lights, serial o licealnej drużynie footballu amerykańskiego (który prywatnie uważam za jedną z najgłupszych dyscyplin sportowych wymyślonych przez człowieka:P) z prowincjonalnego teksańskiego miasteczka Dillon. Miasteczko żyje głównie footballem i swoimi ulubieńcami – Panterami. W tytułowe piątkowe wieczory totalnie się wyludnia, bo kto tylko żyw – ogląda mecz. Raczej na żywo.
Główni bohaterowie to nowy trener Panter, Eric Taylor (ma u mnie pseudo neandertalczyk i owszem, tendencyjnie dobrałam zdjęcie – tu z żoną:P:) wraz z rodziną – znaczy się wspomnianą żoną i nastoletnią córką Julie .
Oraz, oczywiście, zawodnicy Panter i grupka orbitujących w cieple ich sławy tudzież zdegustowanych ich parciem na lans licealistów z miasteczka. Do tego podtatusiali działacze, konserwatywni w teksańskim stylu, dla których drużyna jest substytutem wszystkiego, co mogliby osiągnąć w życiu, gdyby nie zostali sprzedawcami samochodów (Buddy, ukłoń się). W tle, jak łatwo się domyślić, typowe i nietypowe dramaty (związki, popularność, wypadki sportowe i ich konsekwencje). Zarówno wśród młodzieży, jak i dorosłych.
Tak, wiem, nie brzmi to szczególnie fascynująco. Ale, cholera, jak to się ogląda! Cztery sezony ciągiem, sama byłam zaskoczona, słowo.
I numer dwa, obejrzane dość niedawno i, niestety, skasowane po pierwszym sezonie:/ Ale i tak warto. Trauma, 18 odcinków o pracy i życiu ratowników medycznych. Serial zrobiony tak, jak tylko Amerykanie medyczne zrobić potrafią, czyli dynamicznie, z pomysłem i bez ściemy (a nie, jak w Na dobre i na złe, że jak pacjenta z karetki do szpitala wiozą, to im dwa razy z łóżka spada, bo wyboje:P). Nawet helikopter mają! A helikopterem latają Marisa i Reuben zwany Rabbitem [lubimy Rabbita, chociaż ma problemy z głową:D]. W każdym razie również polecam i zastanawiam się, jakie mogły być przyczyny rezygnacji, choć po kazusie Firefly nic mnie już w tej materii nie powinno dziwić.
Dzisiaj zamierzam obejrzeć Cohenów, więc niedługo w końcu coś o filmach – być może:)