Ambiwalencja

Bo z jednej strony – kocham grube książki miłością bezgraniczną i wielką niczym ocean. Nie trzeba się szybko rozstawać z bohaterami i w ogóle im dłuższa książka tym lepiej:)

Z drugiej strony – grube wcale często oznacza ciężkie. Co pociąga za sobą niewygodne w czytaniu. Na przykładzie Tai-pana, z którym mam przyjemność obcować obecnie, stwierdzam, że przez format (acz wydanie piękne) spada mi tempo. Jestem w jakiejś 1/7. Teraz wyjazd i nawet nie mam zamiaru tej cegły zabierać, ergo wrócę do niej za ponad dwa tygodnie. Byłabym za rozdzieleniem jej na tomy. Ale wówczas byłaby droższa. I kółko się zamyka.

W ogóle wyprowadzka z Krk i remont w Legnicy postawią mnie przed koniecznością przeprowadzenia gruntownego remanentu w domowej bibliotece (bo nie -teczce), co już teraz mnie przeraża. Ja mam książki poustawiane warstwami. Od dwóch lat szukam pierwszego tomu  Zakonu Krańca Świata, żeby sprzedać drugi:P
Co to będzie, co to będzie? Wszystkich, od których pożyczyłam jakieś książki, zapraszam po odbiór w Krk między 6 a 15 czerwca:) Oddawać też można, acz możliwe, że nie wszystko przyjmę a i jakieś gifty mogą się trafić:)