Tag: Robert M Wegner
Cały Wegner po 9,99 – codziennie kolejny tom, start dzisiaj:)
O Wegnerze pisałam tutaj już kilkakrotnie. Dziś i jutro można będzie kupić dwa tomy opowiadań rozpoczynające cykl.
We wtorek – pierwszą powieść, czyli Niebo ze stali.
A w środę część najnowszą i najlepszą (przynajmniej moim zdaniem) – Pamięć wszystkich słów, na którą zamierzam głosować na tegorocznym Polconie i będzie dla mnie wielkim zaskoczeniem, jeśli nie zdobędzie ona nagrody imienia Janusza A. Zajdla za rok 2015.
Wszystko, co warto wiedzieć o tych tekstach, zawarłam w zalinkowanych recenzjach. Można mieć cały cykl w e-booku za cenę jednego papierowego tomu. Naprawdę warto.
Opowiadania na próbę w wersjach epub, mobi oraz pdf:
Najlepsze, jakie można kupić
Wszyscy jesteśmy Meekhańczykami
Zapraszam na meekhańskie pogranicze
Obecna odsłona, to – po nieco słabszym powieściowym debiucie – zdecydowania najmocniejszy punkt cyklu, zaś Robert M. Wegner to moim zdaniem jeden z najważniejszych polskich autorów fantasy.
Spróbujcie, polecam zwłaszcza opowiadania z Południa i Wschodu. Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich to doskonała okazja do wyjścia ze swojej czytelniczej strefy komfortu.
Stąd można pobrać jedno opowiadanie ze Wschodu, nie najlepsze, przynajmniej moim zdaniem, ale naprawdę dobre i reprezentatywne dla stylu autora. Tekst dostępny w formatach mobi, epub i PDF. Tu znajdziecie opowiadanie z Północy, jak wyżej:)
Miłego świętowania. Kupiliście coś? Ja e-booka Ad infinitum Michała Protasiuka, w promocji z okazji nominowania powieści do Nagrody Literackiej imienia Jerzego Żuławskiego.
Fahrenheit 70
Tak jest, to nie ptak, nie samolot, ani nawet nie superbohater w rajtkach – to nowy numer Fahrenheita!
Tym razem ode mnie słów kilka o:
Krwi nie wodzie czyli czwartej odsłonie przygód Fixa Castora Mike’a Careya
oraz dwóch tomach opowiadań z Meekhanu Roberta M. Wegnera (o każdym oddzielnie).
Zapraszam do lektury całego numeru.
***
Bonusowo link do recenzji Namiestniczki – zwykle tego nie robię, ale ostrzegać trzeba. Stąd wyjątek.
Mocno i lirycznie
Mało intuicyjne połączenie, a jednak taki właśnie miks tworzą dwie pierwsze części Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ, przynajmniej dwa pierwsze opowiadania (Honor górala zwłaszcza, ale także nagrodzone Zajdlem Wszyscy jesteśmy Meekhańczykami) rzeczywiście mocno kojarzy się z Szererem Kresa, i to z tym lepszym, czyli Grombelardzką legendą i Panią Dobrego Znaku. Z kolei z twórczością Sapkowskiego mogą moim zdaniem konkurować co najwyżej dwa opowiadania, po jednym z każdej części: z Północy Szkarłat na płaszczu (mój prywatny numer jeden ze zbioru w ogóle), a z Południa Ponieważ kocham cię nad życie.
Poza tymi perełkami Wegner pisze naprawdę solidnie, warsztat ma sprawny, styl przyjazny czytelnikowi, zwłaszcza takiemu, który lubi opowieści o honorze w klimatach Gladiatora czy Dumasa. (To ja!). Czytelnikom pozostałym może zawadzać właśnie zbytnia honorowość bohaterów oraz wysokie miejscami stężenie patosu. Mnie zawadzał przede wszystkim i najdotkliwiej brak humoru. Znaczy, umówmy się, od czasu do czasu, nie za często, jakaś postać rzuci dowcipem, ale do finezji to tym żartom daleko. Powaga rządzi w obu częściach, mimo że wyraźnie różnią się one klimatem, co zresztą świadczy o wszechstronności autora. Widać również, że ma on z góry gotową, bardzo szczegółową wizję multikulturowego świata Imperium.
Podsumowując, są to naprawdę porządne teksty z wybitnymi wyjątkami, ogólnie jednak odnoszę wrażenie, że autor jest jeszcze mocno nierówny, a chwali się go powszechnie, jakby już był na poziomie mistrzowskim. Nie jest, ale ma zdecydowanie zadatki, zwane też przebłyskami. Opowiadania z Północy można czytać niezależnie, te z Południa to już jedna historia podzielona na cztery części.
Podsumowując, z pewnością warto sięgnąć, ale nastawienie na "nowego Sapkowskiego" może się skończyć bolesnym rozczarowaniem. Nie warto też się zrażać po pierwszym tekście, który jest dosyć słaby. Zajdlowskie opko zaś przegadane i przeładowane patosem tudzież nieco sztucznymi chwytami narracyjnymi. Na szczęście, im dalej, tym lepiej:)
Z przyjemnością sięgnę po tom drugi.
Już był w ogródku…
Wyzerowałam sobie przedwczoraj jedno konto recenzenckie (przy okazji, Paradoksy Młodszego Patriarchy, choć troszkę przegadane, w ogólnym rozrachunku zaskoczyły mnie pozytywnie – jakby ktoś się wahał) i już miałam, łącząc przyjemne z pożytecznym, zabrać się za Wegnera i wyzerowywanie drugiego konta recenzenckiego, gdy…
…wskoczyło mi to. Z biblioteki. Kiedy ja ostatnio czytałam coś z biblioteki? Dawno. Nie pamiętam. Za duże kolejki na półkach, żeby jeszcze dobierać. Ale oboje rodzice przeczytali i zarekomendowali jednakowo gorąco, co u nich zdarza się rzadko nad wyraz. No to pomyślałam – zaryzykuję. Książka o stalkingu. Psychologiczno-kryminalna. Zbliżam się do połowy. Wciągająco napisana, choć w stylu typowo hamerykańska (znaczy, taka trochę ZBYT, jeśli wiecie, o co mi chodzi – jeśli nie wiecie, to jest mi przykro, ale nie umiem tego dokładniej zwerbalizować;).
W każdym razie to moje pierwsze spotkanie z autorem Katzenbachem Johnem i jestem ciekawa, czy ktoś miał już przyjemność i posiada opinię? Ponoć taki ekranizowany pan, nawet z moim ulubionym Seanem Connerym coś było.
Ale potem już Wegner, no, chyba że znowu coś:)
A pan z Allegro, od którego trzy tygodnie temu kupiłam Nesbo, jest, delikatnie mówiąc, nierzetelnym sprzedawcą.