Prisoners’ wives

Napisałabym coś o jakiejś książce, uwierzcie. Ale niestety ostatnio mam tyle pracy, że wyrabiam tylko recenzenckie. Aktualnie Abercrombie i Zemsta najlepiej smakuje na zimno. Taki Kill Bill w świecie znanym z Pierwszego prawa. Na niewymagającą większego zaangażowania intelektualnego rozrywkę po ciężkim dniu idealne. Jestem w połowie, czyli na 430 stronie:D
A potem A!Cha!Ja!- Reaktywacja:))))))))))

Ale, przechodząc do tematu: Prisoners’ wives to sześcioodcinkowy serial produkcji brytyjskiej, którego bohaterkami są żony i – w jednym przypadku – matka – osadzonych (tu was zaskoczyłam, nie?).
Ale zrobiony jest bardzo ciekawie – wątki są równie zróżnicowane jak historie poszczególnych bohaterek. Jest 1) nieświadoma prawdziwego zajęcia męża młodziutka ciężarna, 2)świetnie świadoma natury profesji męża, wyrachowana i wygodna matka dwojga nastolatków, 3) matka jednego pogubionego nastolatka i 4) dilująca trawką matka ucznia podstawówki. Każda z nich inaczej radzi sobie z więziennym epizodem w życiu swojej rodziny. Scenariusz i aktorstwo są mocnymi stronami tej produkcji. Dramy łzawej trochę, ale nie tyle, ile można by się spodziewać, sądząc z tytułu:) Więc moim zdaniem rzecz adresowana raczej uniwersalnie, do odbiorców zainteresowanych solidną obyczajówką.  Mnie się podobało, wciąga i trzyma w napięciu. 8/10

Dodaj komentarz