Córeczka

Jeśli chodzi o Alice Sebold, zachowałam znakomite wspomnienia z lektury jej debiutanckiej Nostalgii anioła, czytanej przeze mnie bodaj pod koniec podstawówki (kto ode mnie tę powieść pożyczył i nie oddał, oby oparszywiał:/). Ekranizacja, którą miałam nieprzyjemność obejrzeć wiele lat później, była dramatycznie zła, ale i nie dziwota, bo – ze względu na sposób prowadzenia narracji oraz koncepcję fabularną – powieść się moim zdaniem kompletnie do przenoszenia na ekran nie nadawała.
Kolejną książkę Sebold, Córeczkę (tytuł oryginału, umocowany zresztą w treści, Almost moon), zaczęłam w piątek wieczorem i skończyłam przed upływem 24 godzin. Nie jest to, wbrew temu, co sugeruje pierwsze zdanie (When all is said and done, killing my mother came easily. – przytaczam w wersji angielskiej, bo tak moim zdaniem brzmi lepiej), powieść o matkobójstwie. Znaczy, żebyśmy się dobrze zrozumieli – matka zostaje zabita. Natomiast powieść jest o tym, dlaczego. Bardzo udane, jedynie miejscami lekko przeszarżowane studium toksycznych relacji rodzinnych, przejmujący obraz dzieciństwa w domu, w którym każde z rodziców miało problemy psychiczne i tego, jaki stygmat dorastanie w takim środowisku odcisnęło na głównej bohaterce i narratorce Córeczki – Helen Knightly. Na jej własnym związku, jej rodzicielstwie, wyborach. Mimo pewnych zastrzeżeń (np. wątek relacji z synem najlepszej przyjaciółki uważam za kompletnie niepotrzebny), stwierdzam, iż powieść jest bardzo dobra – wciągająca, jak wspomniałam na wstępie, z wiarygodnie oddaną psychologią postaci, sprawną narracją. Godna polecenia, choć jednak musi ustąpić w moim prywatnym rankingu Nostalgii anioła.

Dodaj komentarz