Seriale roku 2016

Normal
0
21

A. NAJLEPSZE SERIALE:

 

1. The Good Wife
nie było w tym roku dyskusji ani godnego rywala dla finałowego sezonu opowieści
o Alicii, która z dobrej żony stała się dobrym prawnikiem. Dlaczego, obszernie
pisałam
, omawiając finał serialu. Już mi go brakuje, dlatego bardzo ucieszyłam
się na wieść, że w lutym startuje spin-off z Diane pod tytułem The
Good Fight.

 

2. The Missing – sezon 2 – nie
miał jeszcze premiery w USA i pewnie dlatego nie przewija się w rocznych
zestawieniach, ale żadna inna tegoroczna premiera nie przykuwała mnie tydzień po
tygodniu do ekranu tak mocno, nie zaskakiwała tak pozytywnie i nie trzymała
poziomu do samego końca. Więcej tutaj.

 

3. Line of duty
spóźnione odkrycie, ale lepiej późno, niż wcale. Wspaniały serial, którego
wszystkie 3 sezony (całe 17 odcinków, jak przystało na szalone standardy
brytyjskie) obejrzałam za jednym zamachem, a każdy kolejny był lepszy od
poprzedniego. Patrząc uczciwie na oceny wystawiane na bieżąco po seansach,
powinien tu być 3 sezon Peaky Blinders, który zaskoczył mnie pozytywnie
równie mocno, jak sezon drugi zaskoczył mnie negatywnie, ale o tym serialu
przeczytacie wszędzie, zresztą pewnie już go znacie, więc zdecydowałam
popromować coś mniej oczywistego.

B. PREMIERY WARTE UWAGI:

 

1. Trapped
mroczny islandzki kryminał z duszną atmosferą i angażującą fabułą.

2. Westworld – jakkolwiek zakończenie nieco mnie
rozczarowało, to jako całość serial niewątpliwie wart był poświęconego mu
czasu.

3. Młody papież
serial specyficzny, mocno autorski i zdecydowanie nie dla każdego, co od razu
zaznaczam. Jednocześnie żaden serial, który obejrzałam w tym roku, nie zdążył
tyle razy i tak skutecznie wyprowadzić mnie w pole. Wiadomo, niektóre wstawki
metafizyczne są, łagodnie mówiąc, irytujące, zaś niektóre wątki popadają w
nieznośny melodramatyzm. Zarazem jest to tak wyrafinowana gra z oczekiwaniami
widza, że w zasadzie do końca nie wie on, co o tytułowym bohaterze mysleć. NIe
widzę tu miejsca na drugi sezon, podobnie jak przy Westworld, ale
zobaczymy.

Nie zmieściły się w topce, ale zdecydowanie zasługują na wspomnienie: American
Crime
(drugi sezon jeszcze lepszy od pierwszego, ludziska, dajcie se siana
z O.J.-em i oglądajcie to!), The A Word, Bedrag oraz This is Us
(wprawdzie nie ma jeszcze pełnego sezonu, ale dawno nie było tak
bezpretensjonalnej obyczajówki).

C. KLAPY ROKU:

Luke Cage – po porządnych, a
nawet więcej, produkcjach spod szyldu Marvela, tym razem koncert przynudzania.
Bolało.

Undercover – nie tego oczekiwałam
po kolejnym serialu Petera Moffata, choć obiektywnie nie był zły, ale w moim
odczuciu, przy takim punkcie wyjścia, różne tanie zagrywki zmarnotrawiły sporą
część pierwotnego potencjału.

Wikingowie w tym roku kontynuują spadek po
równi pochyłej, stale przyspieszając. Wielka szkoda.

Coś waszym zdaniem pominęłam?

Dodaj komentarz