W odcieniach szarości (Dennis Lehane, Ostatnia przysługa)

Od ukończenia lektury minęło kilka dni, które poświęciłam na przemyślenia, i teraz oceniam tę powieść jeszcze wyżej, niż bezpośrednio po przeczytaniu ostatniej kartki (kiedy to, żeby nie było żadnych wątpliwości, oceniałam ją wysoko). Bardzo ważny jest czas akcji. Wrzesień 1974 roku – tuż przed wejściem w życie orzeczenia sędziego Arthura Garrity’ego w sprawie pozwu zbiorowego dotyczącego systemowej segregacji szkolnictwa z 21 czerwca 1974 r. Sędzia przyznał rację afroamerykańskim powodom co do tego, że Bostoński Komitet Szkolny naruszył ich konstytucyjne prawa, zmuszając ich dzieci do pobierania edukacji w odrębnych placówkach niż biali uczniowie. Nakazał przeorganizowanie granic okręgów szkolnych oraz przewożenie wylosowanej części uczniów z obu ras do szkół „tych drugich”.


Oczywiście nie spotkało się to z przychylną reakcją białych. Lehane nie pierwszy raz opisuje klanową mentalność bostończyków o irlandzkich korzeniach, ale chyba po raz pierwszy tak mocno wpisuje ją w kontekst rasowy. W dość prostej i pod pewnymi względami klasycznej fabule (w mieście na krawędzi rozruchów biała salowa, Mary Pat, poszukuje swojej 17-letniej córki Jules, która nie wróciła do domu; tej samej nocy stracił życie w przedziwnym wypadku na stacji metra syn Dreamy, Afroamerykanki i koleżanki Mary Pat z pracy) udaje mu się – bez rezygnacji z akcji – pokazać, w jakim stopniu zinternalizowany i być może nawet nie do końca uświadomiony rasizm wpływa destrukcyjnie na funkcjonowanie społeczeństwa. Jak deformuje nie tylko więzi międzyludzkie, ale nawet sam sposób myślenia.


Rzecz jasna, rasizm nie jest tematem jedynym. Drugim, równie ważnym, jest klanowa zmowa milczenia w społeczności bostońskich Irlandczyków. Przyzwolenie, jakie dają członkom gangu na rządzenie dzielnicą. Podporządkowanie „kodeksowi” tak głębokie, że każdy wie, czego się od niego oczekuje, a czego absolutnie mu zrobić nie wolno. Przełamanie tych zasad, bunt przeciwko zachowaniom gangsterów otwarcie zagrażającym członkom społeczności, nie skończy się jedynie ostracyzmem. Może kosztować życie.


Jest to tak dobra powieść, że zajmuje się tym wszystkim niejako mimochodem, bo przecież głównie śledzimy zawzięte poszukiwania córki, prowadzone przez Mary Pat. Polecam.
Tłumaczył Mirosław P. Jabłoński.