Nie tylko nie żałuję, bo wbrew moim obawom nie miałam żadnych problemów językowych, również na poziomie znanych mi dotąd jedynie z tłumaczenia nazw własnych, ale i jestem bardzo zadowolona. Lektura uprzyjemniła mi urlop, pozwoliła przetrwać upały i ogólnopolski rekord ciepła, który akurat padł nad morzem (prawie 38 stopni). W warstwie językowej Butcher nie jest trudny, pisze dynamicznie, nawiązania do innych tekstów kultury też raczej udawało mi się identyfikować, tym razem dziwnym trafem były to głównie Gwiezdne Wojny. Changes znakomicie ilustrują przy tym mechanizm, o którym wspominałam na wstępie, gdyż główna oś fabularna stanowi bezpośrednią konsekwencję pojedynku z diukiem Ortegą z Czerwonego Dworu, który Harry stoczył w Śmiertelnych maskach (czyli 7 tomów wcześniej). Nie jest łatwo zabić wampira, zwłaszcza tak potężnego jak Paolo Ortega, i Dresdenowi się nie udało. Zrobił to jednak jego protektor, Ebenezar McCoy. Arianna Ortega, wdowa, odwlekała zemstę do czasu, gdy obok załatwienia prywatnych zaszłości mogła za jej sprawą wzmocnić swoją pozycję w hierarchii Czerwonego Dworu. Jednak posługując się jako zakładnikiem osobą najbliższą Dresdenowi, mówiąc bardzo łagodnie, nie postąpiła rozsądnie. Dla rodziny Harry gotowy jest prawie na wszystko, nawet na odrzucany konsekwentnie przez wiele lat układ z Mab. Jego własna moc nie wystarczy bowiem, by rzucić wyzwanie wierchuszce Czerwonego Dworu w samym sercu jej terytorium, czyli w Meksyku. Zarówno przygotowania, jak i samo starcie, tworzą pasjonującą całość, od której oderwać się podobnie trudno, jak np. od klasycznych przygód Indiany Jonesa. A dodatkowo autor do ostatniej chwili trzyma w rękawie kilka kart atutowych, po wyłożeniu których czytelnik musi zbierać szczękę z podłogi. Niby mimochodem stawia również bohatera w obliczu trudnych decyzji, każąc mu redefiniować w krańcowych okolicznościach rzekomo nienaruszalną hierarchię wartości. Słowem – kwintesencja rozrywkowej fantastyki, a dodatkowo coś więcej. Bardzo gorąco polecam. Cieszę się, że zostały mi jeszcze trzy tomy.
Ostateczne starcie z Czerwonym Dworem (Jim Butcher, Changes)
Nie tylko nie żałuję, bo wbrew moim obawom nie miałam żadnych problemów językowych, również na poziomie znanych mi dotąd jedynie z tłumaczenia nazw własnych, ale i jestem bardzo zadowolona. Lektura uprzyjemniła mi urlop, pozwoliła przetrwać upały i ogólnopolski rekord ciepła, który akurat padł nad morzem (prawie 38 stopni). W warstwie językowej Butcher nie jest trudny, pisze dynamicznie, nawiązania do innych tekstów kultury też raczej udawało mi się identyfikować, tym razem dziwnym trafem były to głównie Gwiezdne Wojny. Changes znakomicie ilustrują przy tym mechanizm, o którym wspominałam na wstępie, gdyż główna oś fabularna stanowi bezpośrednią konsekwencję pojedynku z diukiem Ortegą z Czerwonego Dworu, który Harry stoczył w Śmiertelnych maskach (czyli 7 tomów wcześniej). Nie jest łatwo zabić wampira, zwłaszcza tak potężnego jak Paolo Ortega, i Dresdenowi się nie udało. Zrobił to jednak jego protektor, Ebenezar McCoy. Arianna Ortega, wdowa, odwlekała zemstę do czasu, gdy obok załatwienia prywatnych zaszłości mogła za jej sprawą wzmocnić swoją pozycję w hierarchii Czerwonego Dworu. Jednak posługując się jako zakładnikiem osobą najbliższą Dresdenowi, mówiąc bardzo łagodnie, nie postąpiła rozsądnie. Dla rodziny Harry gotowy jest prawie na wszystko, nawet na odrzucany konsekwentnie przez wiele lat układ z Mab. Jego własna moc nie wystarczy bowiem, by rzucić wyzwanie wierchuszce Czerwonego Dworu w samym sercu jej terytorium, czyli w Meksyku. Zarówno przygotowania, jak i samo starcie, tworzą pasjonującą całość, od której oderwać się podobnie trudno, jak np. od klasycznych przygód Indiany Jonesa. A dodatkowo autor do ostatniej chwili trzyma w rękawie kilka kart atutowych, po wyłożeniu których czytelnik musi zbierać szczękę z podłogi. Niby mimochodem stawia również bohatera w obliczu trudnych decyzji, każąc mu redefiniować w krańcowych okolicznościach rzekomo nienaruszalną hierarchię wartości. Słowem – kwintesencja rozrywkowej fantastyki, a dodatkowo coś więcej. Bardzo gorąco polecam. Cieszę się, że zostały mi jeszcze trzy tomy.